Mirta ur 1990 Patrząc na piękną, uroczą i drobną Mirtę ciężko uwierzyć, że pracowała nad Morskim Okiem. Gdy ciągnięcie wozu było zbyt ciężkie, miała trafić do rzeźni, jednak uroda uratowała jej życie. Została wykupiona z transportu śmierci, by pracować w szkółce jeździeckiej. Niestety nie przynosiła zbyt dużych dochodów – do skoków za ciężka, dla dużego jeździła zbyt wrażliwa, dla dziecka zbyt niezależna… a kulawizna coraz bardziej widoczna. Zapadła decyzja, że nie ma dla niej miejsca w stajni. Na szczęście propozycje ponownego sprzedania jej na rzeź zostały odrzucone i przewieziono ją do schroniska w Korabiewicach. Żyje spokojnie z dużym stadem. Jest bardzo grzecznym, poczciwym koniem który ufa ludziom. Lubi czyszczenie, głaskanie i smakołyki.
Mirta cierpi na flegmonę, czyli ropne zapalenie tkanki łącznej (często podskórnej), zwaną także ropowicą.