Tabu dotyczące mięsa końskiego ma ciekawą, a jednocześnie zapomnianą historię. Do dziś konina w wielu państwach traktowana jest jako dopuszczalny pokarm, a w kilku obłożona jest tabu pokarmowym.
Badacze są podzieleni w zakresie jego podłoża i dzielą się na tych wywodzących tabu z zakazów religijnych i tych, którzy łączą jego powstanie ze zmianami społecznymi i rolą konia w historii poszczególnych społeczeństw. Na przykład w judaizmie przykazania pokarmowe zabraniają spożywania koniny. W islamie koni i osłów zwykle nie traktuje się jako zwierzęta jadalne.
Papieski zakaz
Ciekawe jest podłoże tabu koniny w chrześcijaństwie. Już pod koniec VII wieku Teodor z Tarsu, arcybiskup Canterbury pisał, że Kościół nie zabrania jedzenia mięsa koni, ale nie jest to zachowanie często praktykowane i zwyczajne. Co więcej – Watykan w końcu jeszcze w Średniowieczu oficjalnie zabronił chrześcijanom zabijania koni i spożywania ich mięsa. Wszystko zaczęło się po bitwie pod Tours w 732 roku. Maurowie przegrali wówczas z wojskami Karola Młota, a papież Grzegorz III po bitwie pisał w liście do misjonarza Bonifacego, który nawracał plemiona germańskie na chrześcijaństwo: „Wciąż mi mówisz, że niektórzy ludzie jedzą dzikie konie, a wielu z nich je również konie domowe. W żadnym wypadku, Święty Bracie, nie powinieneś tolerować tych praktyk, a wręcz przeciwnie, powinieneś całkowicie zakazać tego wszelkimi możliwymi środkami, z pomocą Chrystusa i nałożyć za takie zachowanie zasłużoną pokutę, ponieważ czyny te są nieczyste i odrażające”. Papież domagał się natychmiastowego zaprzestania spożywania koniny, ponieważ był to jego zdaniem pogański zwyczaj. W związku z tym wydał jeszcze w tym samym roku edykt, oficjalnie zakazujący spożywania koniny przez chrześcijan.
I chociaż edykt ten był sprzeczny z wcześniejszą polityką Watykanu, dotyczącą chrystianizacji, różne czynniki kulturowe, wojskowe i polityczne doprowadziły do tego, że Kościół zdecydował się na podjęcie tej bezprecedensowej akcji kulinarnej. Zresztą do dziś konie są jedynymi zwierzętami objętymi takim zakazem przez papieża, a i autorka tekstu nie doszukała się w materiałach źródłowych i opracowaniach naukowych informacji, że zakaz ten kiedykolwiek został cofnięty, choć pojawiają się informacje, że obowiązywał aż do XVIII wieku, a władze kościelne zniosły go tylko na wypadek klęski głodu.
Po chrystianizacji kraje nordyckie, które przyjęły naukę Kościoła ze wszystkimi jej zakazami, szybko zakazały spożywania mięsa końskiego. Na przełomie X i XI wieku król Norwegii, Olaf, później uznany świętym, zakazał zabijania koni na mięso, a karą za ten czyn miała być śmierć lub okaleczenie. W średniowiecznej Islandii, w rezultacie podboju przez Wikingów, zakazano spożywania nie tylko koni, ale także psów, lisów i kotów. W 785 roku legaci papiescy podczas wizyty na Synodzie w Chelsea byli świadkami spożywania koniny przez Anglików. Ponieważ papież Hadrian uważał zabijanie i okaleczanie koni za relikt pogański – już rok później wydał edykt, zabraniający spożywania koniny przez Anglików. I choć oba edykty wciąż obowiązywały – w Europie w kolejnych latach ciągle dochodziło do zabijania koni na mięso. Na przykład w XI wieku w Szwajcarii chrześcijańscy mnisi nadal jedli koninę, a w Danii jeszcze w XVI wieku wciąż organizowano święto końskiego mięsa.
Towarzysz broni
Równocześnie zakaz na przestrzeni stuleci rozprzestrzeniał się po Europie, aby stać się w końcu dominującą częścią kultury Europy Zachodniej. Harris twierdzi, że istnieje bezpośredni związek między zakazem papieskim i znaczeniem koni dla rycerstwa w dobie ekspansji muzułmańskich Maurów, a tabu pokarmowym. Zdaniem antropologa konie były wówczas zbyt drogocenne, żeby zabijać je na mięso. Inny antropolog, Alain Dierkens, twierdzi natomiast, że tabu w przypadku mięsa koni wykształciło się nie w wyniku zakazów religijnych, a w procesie tylko i wyłącznie zmian społecznych, w wyniku których nastąpił rozwój wartości szlacheckich i militarnych, które stopniowo wykształciły w ludziach szacunek do koni, jako zwierząt niezbędnych do prowadzenia wojen.
Z głodu
We Francji jeszcze w XVIII wieku wydawano zakazy ubijania koni. Podejście Francuzów do spożywania koniny zmieniło się dopiero po bitwie pod Iławą Pruską. Wówczas to główny lekarz armii Napoleona radził głodującym żołnierzom zjadanie mięsa zabitych w walce koni. W XIX wieku francuscy naukowcy podkreślali zalety koniny i polecali jej spożywanie biedniejszym warstwom społecznym. W czasie oblężenia Paryża w 1871 roku wręcz masowo zabijano konie, żeby wykarmić głodujące miasto. Konie zaczęto zabijać na mięso także w Niemczech i kilku innych Europejskich państwach. Jednak ta praktyka nigdy nie przyjęła się w USA czy Wielkiej Brytanii.
Ameryka od początku kolonizacji nie potrzebowała mięsa końskiego. Z jednej strony Europejczycy przywieźli ze sobą do Nowego Świata tabu jedzenia mięsa końskiego, a z drugiej – w XVIII wieku Ameryka była miejscem mięsożernej obfitości. Nawet wojna domowa nie doprowadziła do wzrostu cen wołowiny, a innowacyjne metody w produkcji zwierząt na mięso, od transportu kolejowego po pakowanie i chłodzenie, jeszcze bardziej zwiększyły poczucie jego dostępności. Okresowe wzrosty cen wołowiny nigdy nie były też wystarczające, aby położyć koninę na amerykańskim talerzu. W wyniku tego szybko mięso końskie uznane zostało za nieamerykańskie, a dziewiętnastowieczne gazety obfitowały w upiorne relacje o jedzeniu mięsa końskiego na Starym Kontynencie. W tych narracjach mięso konia było pożywieniem ubóstwa, wojny, kryzysu społecznego i rewolucji – wszystkiego, co nowi migranci pozostawili daleko za sobą. Już w 1896 roku raczkujący amerykański rynek końskiego mięsa chylił się ku upadkowi. W Belgii zakazano sprzedaży amerykańskiego mięsa końskiego, a cena koni spadła tak drastycznie, że ich mięsem karmiono kurczęta, ponieważ było tańsze niż kukurydza.
Przejściowo cena wołowiny w USA wzrosła dopiero, gdy podczas I wojny światowej była ona w puszkach wysyłana za granicę. Wówczas Amerykanie, z braku alternatyw, zaczęli jeść koninę, ale porzucili ten zwyczaj, kiedy tylko rynek wołowiny po wojnie się unormował. Koniec wojny oznaczał równocześnie kolejny spadek popytu na konie rasowe, które nie były już potrzebne na froncie zachodnim. Wówczas handlarz Philip Chappel, który na wojnę wysłał 117 000 koni wymyślił, w jaki sposób można wykorzystać mięso koni, którego Amerykanie nie chcieli jeść. Tak postała Ken-L-Ration, pierwsza komercyjna karma dla psów w puszkach, oparta głównie na mięsie koni. Jej sukces doprowadził do prawdopodobnie pierwszej na kontynencie amerykańskim bezpośredniej akcji w obronie zwierząt. Górnik Frank Litts dwukrotnie próbował wysadzić zakład pakowania w Rockford w stanie Illinois z powodu cierpienia, jakie towarzyszyło transportowi i ubojowi koni.
Tabu wciąż żywe
Dziś w Niemczech, podobnie jak we Francji, konina nie stanowi już tabu pokarmowego, ale jej spożycie nie jest powszechne. We Francji wręcz liczba sklepów oferujących mięso koni zmalała niemal dwukrotnie, bo brakowało rzeźników, którzy chcieli zabijać konie. Dziś spożycie koniny stanowi tam około 2% całego rynku mięsnego i koncentruje się wokół Paryża i regionu Nord-Pas de Calais, graniczącego z Belgią. Obserwując dane ubojowe można stwierdzić, że popyt na koninę w Europie generalnie maleje, a w ostatnich latach wzrósł tylko we Włoszech. Kiedy w Irlandii wybuchł skandal związany ze sprzedażą produktów wołowych zawierających koninę, szef irlandzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności Alan Reilly mówił w wywiadzie dla BBC: „Jadanie koni nie leży w irlandzkiej kulturze”. Najlepszym dowodem na to, że tabu pokarmowe jest wciąż żywe w krajach anglosaskich jest współczesny język angielski, w którym nie ma odpowiednika polskiej „koniny”, a więc osobnego słowa określającego końskie mięso tak, jak określa się wołowinę, wieprzowinę czy dziczyznę. To kolejny dowód na to, że najsilniejsze tabu w przypadku jedzenia mięsa koni istnieje do dziś w krajach anglojęzycznych, takich jak Wielka Brytania, Irlandia, USA, Australia i Kanada. Warto zaznaczyć, że nawet w przypadku Wielkiej Brytanii tabu nie jest jednolite i jeszcze w latach 30’ XX wieku konie zabijano i spożywano w Yorkshire.