W Sądzie Rejonowym w Nowym Targu zapadł przełomowy wyrok w sprawie transportu jagniąt z Podhala do Włoch. Lekarze weterynarii Barbara Z. i Marek O. zostali uznani winnymi znęcania się nad jagniętami w transporcie z Podhala do Włoch. Dodatkowo była Powiatowa Lekarz Weterynarii, została uznana winną niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień podczas kontroli tego transportu. To pierwszy wyrok, w którym za winną znęcania się nad zwierzętami uznana została urzędniczka mająca stać na straży przestrzegania ustawy o ochronie zwierząt.
To pierwszy taki wyrok w historii, bo pierwszy raz przed sądem stanął urzędnik państwowy, odpowiedzialny za nadzór nad przestrzeganiem ustawy o ochronie zwierząt. W 2017 roku sprawdziliśmy, jak wygląda skup jagniąt i ich transport z Podhala do Włoch. Zwierzęta były stłoczone, ani w skupie ani w ciężarówce nie było preparatów mlekozastępczych, służących do karmienia nieodsadzonych owiec. Transport został też źle zaplanowany – choć jagnięta nieodsadzone można transportować tylko przez 19 godzin – Powiatowa Lekarz Weterynarii zaakceptowała transport 29-godzinny, a ciężarówka nie była przystosowana do transportu tak małych zwierząt. Poidła znajdowały się tylko po jednej stronie przyczepy, a jagnięta nie umiały z nich korzystać.
Dodatkowo podczas kontroli transportu zwierząt w miejscowości Rogoźnik aktywiści stwierdzili, że co najmniej jedno zwierzę wymaga pomocy weterynaryjnej i wezwali na miejsce lekarza powiatowego. Barbara Z. po przyjeździe na miejsce nie wysiadła nawet z samochodu, tylko uznała, że wszystko jest w porządku i transport może jechać dalej. Kilkaset kilometrów dalej, na granicy węgiersko-słoweńskiej jedno ze zwierząt wciąż nie czuło się dobrze i decyzją tamtejszego lekarza urzędowego zostało odseparowane od stada.
Złożyli zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Prokuratura Rejonowa w Zakopanem zarzuty postawiła dwum lekarzom weterynarii – urzędniczce odpowiadającej za kontrolę skupu i transportu, Barbarze Z. oraz organizatorowi transportu, Markowi O.
W mowie końcowej prokurator Prokuratury Rejonowej w Zakopanem, Marcin Skowronek podkreślał, że wyrok ten na lata ustali sposób traktowania nie tylko będzie przełomowy, ale także ustali sposób traktowania jagniąt, wysyłanych przed Wielkanocą z Podhala do Włoch.
Dziś zapadł wyrok w tej sprawie. Sad Rejonowy w uzasadnieniu ustnym argumentował, że winna obojga oskarżonych nie budzi watpliwości, a sam fakt, że jagnięta jechały do rzeźni w żaden sposób nie tłumaczy zadawania im dodatkowego cierpienia. Sąd stwierdził, że nawet jeśli oskarżeni nie chcieli się znęcać nad jagniętami – godzili się na cierpienie, które zwierzętom zadawano. Sąd podkreślał, że Marek O., pełniący rolę organizatora transportu robił to dla zysku, a Barbara Z., która przez wiele lat kontrolowała takie transporty, wykazała się zwykłą znieczulicą.
– Sąd uznał również, że Barbara Z. niedopełniła swoich obowiązków – mówi nasza aktywistka Anna Plaszczyk – Podczas kontroli transportu w miejscowości Rogoźnik zdaniem Sądu miała obowiązek wysiąść z auta i sprawdzić stan jagnięcia, wskazywanego jako chore przez aktywistów Vivy. A to, że jagnię było w gorszym stanie nie budzi żadnych wątpliwości, bo potwierdził to węgierski urzędowy lekarz weterynarii – tłumaczy.
Barbara Z. ma zapłacić 3000 zł nawiązki oraz 3000 kosztów sądowych dwóch oskarżycieli posiłkowych, Marek O. odpowiednio 15 000 zł i 14 000 zł. Sąd warunkowo umorzył postępowanie na okres roku.
– Cieszymy się, że wina obojga oskarżonych została uznana za bezsprzeczną – mówi mecenas Dorota Dąbrowska, reprezentująca nas w tej sprawie – Natomiast martwi nas warunkowe umorzenie. Zgodnie z kodeksem karnym warunkowo umorzyć postępowanie można tylko gdy stopień społecznej szkodliwości czynu i winy sprawcy nie są znaczne. Tymczasem tu chodzi o długotrwałe cierpienie 822 zwierząt – tłumaczy.
Rozważamy złożenie apelacji w tym zakresie. Wyrok nie jest prawomocny.