Jak pokazuje przytoczony niżej list – nie tylko u nas są problemy z traktowaniem koni używanych do różnego rodzaju dorożek. W Egipcie, który jest daleko za Europą, jeśli chodzi o traktowanie zwierząt, są one szczególnie widoczne a ten przykład doskonale pokazuje podejście osób, które patrzą na zwierzęta wyłącznie przez pryzmat osiąganego dzięki nim zysku.
Dlatego jeszcze raz apelujemy o nie korzystanie ze wszelkiego rodzaju dorożek czy sań – czy to w Polsce czy na wycieczkach zagranicznych – chyba, że mamy absolutną pewność, że zwierzętom nie dzieje się krzywda. Pamiętajmy – nawet te, które są przyzwoicie traktowane zazwyczaj kończą wcześniej czy później w rzeźni… Nie wspierajmy tego procederu, który istnieje wyłącznie dzięki naszym pieniądzom.
Jeśli poruszą Was zdjęcia i informacja, którą zamieszczamy niżej możecie napisać do biura podróży Exim ( reklama@eximtours.pl ) wyrażając swoją dezaprobatę dla ich wspierania osób niehumanitarnie traktujących zwierzęta. Jeśli nie otrzymacie odpowiedzi lub będzie niezadowalająca warto szukać biura, które funkcjonując bierze pod uwagę dobro zwierząt…:
Chciałabym przytoczyć zdarzenia, które bardzo mnie poruszyły. Mianowicie na wakacjach w Egipcie, z biura turystycznego Exim – wycieczka organizowana, objazdowa. W Asuanie mieliśmy wraz z całą grupą turystów jechać bryczkami do świątyni. Prawie wszystkie konie były przeraźliwie chude (jestem zootechnikiem i hoduję konie w Polsce), z ranami od uprzęży i w strasznym stanie. Koń z naszej bryczki był dodatkowo kulawy. Odmówiłam przejażdżki, ku zdumieniu wszystkich pozostałych wycieczkowiczów, którzy z wypiekami na twarzy poganiali konie.
Wieczorem poszliśmy na spacer. Na ulicy leżały dwa konie, w strasznym stanie. Po ranach od szorów stwierdziłam, że one nadal były wykorzystywane do przewożenia turystów. Jeden koń był po ochwacie. Jak go podnieśliśmy, żeby się napił, stwierdziłam, że koń odciąża przednie kończyny, na których ma nie zdjęte mimo ochwatu podkowy. Kopyta się aż zakręciły.
Interweniowaliśmy na policji. Zostaliśmy wyśmiani. Składałam zeznania na posterunku, po czym policja kazała właścicielom przenieść, te najgorzej wyglądające i dogorywające konie w inne miejsce, gdzie nie widzą ich turyści. Znaleźliśmy je – nie miały wody ani jedzenia, napoiliśmy je, przywieźliśmy kupioną na targu zielonkę. Na drugi dzień konie już wstawały, nie kiwały się tak. Z tego wywnioskowałam, że koni które są chore i nie mogą pracować, po prostu się głodzi i nie poi, żeby same padły.
Wielokrotnie podczas wycieczki widziałam jeszcze konie w tragicznym stanie ciągnące bryczki z turystami. Z krwistymi ranami od uprzęży. Co można zrobić w takim kraju? Gdzie ludzie nie mają pieniędzy i wykorzystują zwierzęta zarobkowo, bez żadnego żalu. Ich mentalność jest straszna – zwierzę to rzecz…