NIE WSIADAJ. NIE KRZYWDŹ! POMÓŻ NAM POMAGAĆ!!!
Mamy 3 tygodnie, by zebrać brakującą kwotę, za którą możemy przeprowadzić badania koni z Morskiego Oka. 5 000 zł wpłaciła bizneswoman, która konie kocha ponad życie i nie zgadza się na ich ciężką pracę na trasie do Morskiego Oka. Z niezbędnych 16 000 zl brakuje nam jeszcze prawie 5 000 zł: pomagam.pl/badaniakonizmoka
Dlaczego koszty są tak ogromne? Lekarz weterynarii w ciągu 3 dni musi przebadać nawet 350 koni. Następnie 2 dni poświęci na dodatkowe badania ortopedyczne koni z kulawiznami, które to badanie będzie obejmowało zdjęcia RTG. Dodatkowo do obsługi badań potrzebujemy wolontariuszy, którzy muszą być na miejscu od rana do nocy, każdego dnia badań – musimy im zapewnić nocleg na Podhalu.
Jukon miał tylko 7 lat. Umarł 10 sierpnia 2014 roku, ciągnąc wóz pełen turystów na trasie do Morskiego Oka. Kilka tygodni wcześniej na tej samej trasie przewrócił się Jawor. Jego serce nie wytrzymało wysiłku, jakim jest ciągnięcie wozu za ciężkiego o TONĘ! Na górnym postoju, po zawiezieniu pseudoturystów na górę, na oczach ludzi umierał Jordek. Cygon, który przewrócił się na trasie, następnego dnia został zabity w rzeźni. Podobno był “leniwy”…
Nie wiemy, ile z tych, które wciąż pracują na tej trasie, czeka taki sam los. Wiemy jedno – musimy zatrzymać cierpienie koni w Tatrach!
Walka o konie z Morskiego Oka trwa od wielu lat. Tatrzański Park Narodowy, który za licencje wydawane furmanom z Morskiego Oka otrzymuje około 700 000 zł rocznie, jest głuchy na merytoryczne argumenty dotyczące przeciążania koni na tej trasie. Jedynym sposobem nadzoru nad transportem, do którego jeszcze jesteśmy dopuszczani, są coroczne badania weterynaryjne zwierząt. W tym roku odbędą się one w dniach 8-12 czerwca. Żebyśmy mogli wynająć lekarza weterynarii, posiadającego odpowiedni sprzęt diagnostyczny, potrzebujemy 16 000 zł – 5000 zł już mamy, dzięki bardzo wrażliwej osobie, prowadzącej własny biznes. W tej kwocie wykonamy obowiązkowe badania spoczynkowe, ocenę ruchu koni i RTG u wszystkich koni, u których lekarka weterynarii będzie podejrzewała choroby/urazy układu ruchu.
Boimy się, że jeśli nie weźmiemy udziału w badaniach z powodów finansowych – w komisji pozostanie lekarz weterynarii opłacany przez furmanów i “niezależny” zootechnik reprezentujący Tatrzański Park Narodowy oraz lekarz weterynarii opłacany przez TPN. Trudno oczekiwać, że te osoby, deklarujące w mediach poparcie dla istnienia transportu konnego do Morskiego Oka, obnażą przed społeczeństwem choroby koni tam pracujących…
Chcemy ponownie przebadać konie, które w tym roku będą pracowały na trasie. Chcemy nadal monitorować, jak praca koni z Morskiego Oka wpływa na ich organizm. Bez nas te zwierzęta pozostaną na łasce osób, dla których ich życie i zdrowie nie jest ważne…
O co chodzi w naszej kampanii ratowania koni z Morskiego Oka? Z analizy danych Polskiego Związku Hodowców Koni wynika, że od stycznia 2012 do połowy czerwca 2013 do rzeźni trafiły 44 konie pracujące w tym miejscu, w tym zwierzęta 4 i 5-letnie, czasami po zaledwie kilku miesiącach pracy na trasie. W tym okresie 3 konie padły, w tym dwa w sierpniu, czyli w szczycie sezonu. To oznacza, że w okresie 18 miesięcy straciło życie 20% zwierząt pracujących na drodze do morskiego Oka, czyli co piąty koń. Średni czas pracy koni zabitych w rzeźni wynosił 10,8 miesiąca. W 2014 roku średni czas pracy zwierząt wycofywanych z trasy skrócił się z 28 miesięcy (w 2013 roku) do zaledwie 19,9 miesiąca. Dłużej nie wytrzymały…
W 2015 roku furmani z Morskiego Oka wysłali na emeryturę 66 koni. 8 z nich bezpośrednio po pracy trafiło do rzeźni. Jakie były tego powody? Z informacji opublikowanych przez furmanów wynika, że konie trafiały do rzeźni przez agresję, ale najwięcej ubojów przeprowadzono z powodów zdrowotnych (sic!). Nie wiemy jeszcze, ile zwierząt w 2015 roku trafiło do rzeźni od pośredników, którym furmani odsprzedali konie. Wiemy natomiast, że w ubiegłych latach do rzeźni prędzej czy później trafiało nawet 30% z wycofywanych z pracy koni.
Z badań przeciążeń wynika, że konie na tej trasie ciągną wozy za ciężkie o tonę. Zimą dochodzi do sytuacji, w których konie muszą ciągnąć sanie po gołym asfalcie. Powiadomiliśmy o wszystkich nieprawidłowościach prokuraturę, ale nie możemy na tym poprzestać.
Konie z Morskiego Oka potrzebują Waszego wsparcia. Nie wsiadajcie na wozy – nigdy! Pomóżcie nam opłacić tegoroczne badania koni, które pomogą nam zdobyć kolejne dowody dla organów ścigania. Tylko w ten sposób możemy zakończyć katorgę koni na trasie do Morskiego Oka! Jeśli Fundacja Viva nie będzie miała funduszy na opłacenie badań koni z Morskiego Oka – nigdy nie doprowadzimy do likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka.
Dla tych zwierząt liczy się każda kwota. Liczy się każdy gest.
TVN Uwaga o badaniach koni z 2016 roku: klik
Superwizjer TVN o koniach z Morskiego Oka: klik
Informacje na temat przetwarzania danych osobowych: klik