Tylko około 1024 osoby dojechały do Morskiego Oka w ciągu 3 dni wozami konnymi. To niewielki odsetek tych, którzy dotarli w tych dniach nad to najpiękniejsze tatrzańskie jezioro. Edukacja turystów działa, uważa Fundacja Viva! informując jednocześnie, że zakończyły się przedsezonowe badania koni z Morskiego Oka.
Tegoroczne przedsezonowe badania koni, pracujących na trasie do Morskiego Oka, trwały 4 dni. Od piątku do niedzieli konie były badane na trasie, a w poniedziałek – dodatkowo w Bukowinie Tatrzańskiej. W tym roku skład komisji badającej konie został poszerzony o kolejnego lekarza weterynarii, który miał oceniać ruch koni. Lekarz ten został wybrany i opłacony przez Tatrzański Park Narodowy. W komisji są wciąż: lekarz weterynarii Bożena Latocha, reprezentująca Fundację Viva!, lekarz weterynarii reprezentujący furmanów i hipolog reprezentujący Tatrzański Park Narodowy. Ten sam hipolog jest autorem nieprawdziwych ekspertyz, na podstawie których TPN formułuje regulamin przewozów konnych.
– Tegoroczne badania ortopedyczne, które miały wykluczyć z pracy konie kulawe, czyli zwyczajnie chore, to absolutna farsa – mówi Anna Zielińska, wiceprezes Fundacji Viva! – TPN miał przygotować utwardzony teren do tego badania, ale konie zapadały się w nim nawet na kilka centymetrów, co uniemożliwiło prawidłową ocenę ruchu – tłumaczy. Lekarz weterynarii, mający badać konie ortopedycznie na zlecenie TPN, oceniał kulawiznę na nieprzystosowanym do tego podłożu. Zatrudnienie kolejnego lekarza weterynarii i poszerzenie składu Komisji miało umożliwić indywidualne badanie ortopedyczne każdego z koni – wyprzęganie zwierząt, lonżonowanie ich w kłusie i w stępie. Tak się jednak nie stało, a 74-letni lekarz weterynarii na niemal 320 przebadanych koni tylko u jednego stwierdził kulawiznę, która w badaniu dodatkowym nie potwierdziła się. – Tymczasem nasze wolontariuszki nagrywały wszystkie przejazdy kontrolne po tym grząskim podłożu i na tych filmach widać wiele kulawizn, których doktor nie zauważył – tłumaczy Anna Plaszczyk, koordynatorka akcji ratowania koni z Morskiego Oka Fundacji Viva! – Doktor Bożena Latocha w ubiegłych latach kierowała na dodatkowe badania nawet kilkadziesiąt koni z kulawiznami. Zdarzały się konie pracujące na trasie z pękniętą kością lub innymi poważnymi urazami, które widoczne były tylko podczas kłusu na twardym podłożu, a potwierdzone w badaniu RTG. Teraz, kiedy badanie ortopedyczne było wykonane na grząskim szutrze chore konie prawdopodobnie będą musiały cały sezon pracować w jeszcze większym cierpieniu, niż ich zdrowi koledzy – dodaje.
Fundacja Viva! podkreśla, że w związku ze sposobem prowadzenia badań ortopedycznych w żaden sposób nie mogą być one uznane za wiarygodne. Dodatkowo tylko 44 konie zostały przebadane wysiłkowo z pełnym obciążeniem, z którym pracują na co dzień. Około 110 koni zostało przebadanych po wjechaniu na górę z pustym wozem, a pozostałe z około 320 – z zaledwie kilkoma osobami. Zatem badanie wysiłkowe nie zostało przeprowadzone w warunkach, w jakich zwierzęta pracują na tej trasie w sezonie. – Dziś już wiemy, jak na te konie wpływa ciągnięcie ładunku około 1000 kg – mówi Anna Plaszczyk – zwierzęta te miały dobre parametry wysiłkowe i spoczynkowe. Ale w ubiegłych latach, kiedy wjeżdżały na górę pełne, wyniki były znacznie gorsze. Udowadnia to, że konie przy 12 osobach, 5 dzieci i bagażach rzeczywiście pracują zbyt ciężko, a kiedy ciągną puste lub prawie puste wozy pracują w granicach swoich możliwości, a o tym informujemy od lat. Należałoby zatem co najmniej zamienić duże ciężkie wozy na lekkie dorożki dla 4 pasażerów i zmniejszyć tempo jazdy – tłumaczy.
Fundacja Viva! zamierza złożyć do TPN szereg pism w sprawie sposobu organizacji tegorocznych badań oraz zmian w regulaminie. Na pismo, które Fundacja Viva! złożyła w TPN w styczniu 2018 roku do dziś nie otrzymała żadnej odpowiedzi. W regulaminie wprowadzono wówczas tylko te zmiany, o które wnioskowali furmani.
– Podczas badań mieliśmy możliwość obserwowania turystów – mówi Anna Zielińska – I okazuje się, że większość wybiera spacer. W sobotę do Morskiego Oka wybrało się około 5000 osób, przy czym tylko niewielki odsetek skorzystał z usług furmanów. To oznacza, że nasza akcja edukacyjna dociera do coraz większej liczby osób, a to należy uznać za prawdziwy sukces – dodaje. W ciągu 3 dni tylko 1024 osoby wybrały wozy konne zamiast spaceru. O własnych siłach szły wycieczki szkolne, starsze osoby i niepełnosprawni, którym pomagali bliscy. Wielu turystów mijając furmanów rozmawiało o cierpieniu koni.