Protestujący na drodze do Morskiego Oka uniewinnieni! W Sądzie Rejonowym w Zakopanem zapadł pierwszy wyrok w tej głośnej sprawie. Wcześniej sąd uniewinnił turystki, które zostały również obwinione o blokowanie drogi.
W Sądzie Rejonowym w Zakopanem toczy się ponad trzydzieści postępowań w sprawie blokowania drogi przez protestujących obrońców praw zwierząt. Policja po proteście 9 listopada 2014 roku postanowiła ukarać uczestników manifestacji, którzy zostali zaatakowani przez zwolenników transportu konnego. Protestujący odmówili przyjęcia mandatów karnych.
– Sąd w uzasadnieniu wyroku powołał się na realizację praw konstytucyjnych, jakimi są prawo do zgromadzeń i prawo do wyrażania opinii – tłumaczy adwokat Dorota Dąbrowska, pełnomocnik obwinionych – W podobnej sprawie wypowiedział się już Trybunał Konstytucyjny. Jego zdaniem przy zgromadzeniach publicznych mogą występować utrudnienia w ruchu drogowym. Trybunał podnosił argument, że realizowanie konstytucyjnych praw i wolności jest celem nadrzędnym nad ustawą o ruchu drogowym – dodaje mecenas.
– Ja mam wrażenie, że wszyscy nas skazali bez wyroku sądu już w dniu protestu – mówi Anna Plaszczyk, organizatorka zgromadzenia – Dziennikarze relacjonowali, że byliśmy tam nielegalnie. Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego jeszcze w maju powtarzali w wywiadach, że nielegalnie zablokowaliśmy drogę. Tymczasem Wojewoda Małopolski już w styczniu uchylił decyzję wójta Bukowiny Tatrzańskiej o rozwiązaniu mojego protestu. Teraz wyrok zakopiańskiego sądu potwierdza, że wszystko co zrobiliśmy było zgodne z prawem – podkreśla działaczka. Obrońcy praw zwierząt rozważają wstąpienie na drogę prawną przeciwko osobom, które zdecydowały się ogłosić, że nielegalnie zablokowali drogę.
Sąd Rejonowy w Zakopanem uniewinnił pierwsze trzy osoby biorące udział w proteście. Na wyroki czeka kolejnych kilkadziesiąt osób. Policja w kilku przypadkach skierowała do sądu wnioski o ukaranie już po wydaniu decyzji o legalności protestu przez Wojewodę Małopolskiego. Tym samym na koszty narażono Skarb Państwa.
– Najbardziej oburzające jest to, że policja nie skierowała do sądu ani jednego wniosku o ukaranie osób, które brały udział w nielegalnej, bo niezgłoszonej kontrmanifestacji – mówi Plaszczyk – Przypomnę tylko, że to furmani i ich zwolennicy zaatakowali protestujących, wjechali w nas dwoma wozami konnymi, kilka osób w wyniku pobicia doznało poważnych urazów. Górale nie przepuścili również karetki pogotowia, która przyjechała po naszego pobitego kolegę. To moim zdaniem wyczerpuje znamiona przestępstwa udziału w niebezpiecznym zbiegowisku. Ale w Zakopanem nikt nie chciał tego dostrzec – dodaje.
Obrońcy praw zwierząt przypominają, że starosta tatrzański tak bardzo zaangażował się w sprawę legalności protestu, że odwoływał się aż do samego Ministra Administracji i Cyfryzacji. Minister podtrzymał stanowisko Wojewody Małopolskiego, że starostwo nie jest stroną w sporze o legalność manifestacji. W swoich pismach starosta zarzucał obrońcom praw zwierząt narażenie granic Polski na niebezpieczeństwo i powoływał się na nieaktualne od kilku lat ustawy.