Była Powiatowa Lekarz Weterynarii w Nowym Targu z zarzutami nadużycia uprawnień podczas transportu jagniąt z Podhala do Włoch. Prokuratura Rejonowa w Zakopanem postawiła Barbarze Z. zarzuty po ubiegłorocznym śledztwie Fundacji Viva. To pierwszy taki przypadek w Polsce, w którym w wyniku śledztwa organizacji ochrony zwierząt Powiatowy Lekarz Weterynarii otrzymał zarzuty karne.
Była Powiatowa Lekarz Weterynarii w Nowym Targu usłyszała zarzuty nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Barbara Z. kilka tygodni temu odeszła na emeryturę, ale zarzuty karne postawione przez Prokuraturę Rejonową w Zakopanem dotyczą kwietnia ubiegłego roku, kiedy to osobiście miała kontrolować skup jagniąt w Bańskiej Niżnej i dopuściła do niezgodnego z przepisami transportu zwierząt do Włoch.
Fundacja Viva w ubiegłym roku przeprowadziła drobiazgowe śledztwo dotyczące sposobu transportowania jagniąt z Podhala do włoskiej rzeźni. Aktywiści monitorowali skup w Bańskiej Niżnej oraz całą trasę transportu jagniąt ze skupu do włoskiej miejscowości Acquapendente. Jeszcze w Polsce wraz z Inspekcją Transportu Drogowego skontrolowali ciężarówkę, która przewoziła 822 jagnięta.
– Skup obserwowaliśmy od wczesnego ranka – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! – Załadunek TIRa rozpoczął się około 12. Tymczasem w oficjalnych dokumentach ówczesna Powiatowa Lekarz Weterynarii wpisała dwie godziny – 14 i 15. Jest to o tyle istotne, że przepisy dokładnie regulują czas transportu zwierząt, który liczy się od rozpoczęcia załadunku. Niezgodne z prawdą przesunięcie godziny załadunku o 2 godziny w dokumentach prowadzi bezpośrednio i bezapelacyjnie do bezprawnego przedłużenia całego transportu, a co za tym idzie również do cierpienia zwierząt. Bez drobiazgowego śledztwa aktywistów takie przestępstwo jest praktycznie niewykrywalne dla organów ścigania – tłumaczy.
W raporcie Fundacji Viva! ze śledztwa czytamy, że jagniąt w transporcie było zbyt dużo i w związku z tym zadeptywały się nawzajem. Dodatkowo duża część zwierząt pozostawała na diecie mlecznej, więc cały transport powinien być zorganizowany według przepisów dotyczących tych zwierząt. Tymczasem potraktowano je jak zwierzęta starsze i zamiast na 19 godzin transport zaplanowano na 29. W samochodzie nie było też preparatów mlekozastępczych i smoczków do karmienia jagniąt. Wszystko to za wiedzą i zgodą Powiatowej Lekarz Weterynarii z Nowego Targu. To jej podpisy widnieją bowiem na wszystkich dokumentach dopuszczających transport.
– Kiedy transport został zatrzymany do kontroli od razu zauważyliśmy, że nieprawidłowości jest bardzo dużo i że te zwierzęta naprawdę bardzo cierpiały, nie tylko z powodu stresu – mówi Paweł Artyfikiewicz z Viva! Interwencje – Wydawało się niemożliwe, żeby przewoźnik dopuszczony do transportu przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w tak jawny sposób łamał prawo i dobrostan zwierząt. Wszystko stało się jasne, kiedy poznaliśmy nastawienie pani doktor na żywo. Nie spotkałem się jeszcze z taką bezczelnością ze strony urzędnika państwowego – dodaje.
Powiatowa Lekarz Weterynarii z Nowego Targu została wezwana na miejsce kontroli przez inspektorów Vivy! W ciężarówce znajdowały się bowiem zwierzęta bardzo osłabione, które nie wstawały. Jedno z jagniąt było wyjątkowo apatyczne, trzęsło się i leżało w tym samym miejscu przez kilka godzin. Barbara Z. przyjechała do Rogoźnika i nie wysiadając z samochodu stwierdziła, że zwierzęta są zdrowe, a transport prawidłowy. Zgodnie z jej poleceniem policja pozwoliła kierowcom wyruszyć w dalszą drogę.
– Choć transport był planowany na 29 godzin, jagnięta dotarły do włoskiej rzeźni po 68 godzinach – mówi Anna Plaszczyk – Kierowcy nie karmili ich podczas postojów, więc zwierzęta cierpiały nie tylko z powodu stresu, ale także pragnienia i głodu. W połowie drogi, na Węgrzech, jagnięta rozładowano na 24-godzinny postój. Tam widziałam jedno jagnię leżące pod rampą rozładunkową. Zwierzę nie ruszało się i nie uciekało mimo, że nie było zamknięte. Od pracownika tego miejsca odpoczynku zwierząt dowiedziałam się, że jest chore i musiało zostać odizolowane od reszty. Próbowaliśmy przekonać właściciela punktu, by pozwolił nam zabrać jagnię do lekarza weterynarii. Bezskutecznie – wspomina.
To pierwszy taki przypadek w Polsce, w którym Powiatowy Lekarz Weterynarii otrzymuje zarzuty karne w związku z faktami ujawnionymi po śledztwie organizacji ochrony zwierząt. Lokalna prasa donosiła, że to właśnie po ubiegłorocznym śledztwie Fundacji Viva włoskie ubojnie wycofały się ze skupowania jagniąt na terenie Podhala. W tym roku transporty jagniąt z Bańskiej Niżnej wyjeżdżały tylko na Słowację. Fundacja Viva raport ze śledztwa przekazała europosłom – to oni mogą zmienić przepisy unijne dotyczące transportu długodystansowego zwierząt.