Skończył się sezon jesienny a wraz z nim otrzymujemy coraz więcej informacji o koniach, które trafią do rzeźni. Właściciele szkółek jeździeckich zaczynają robić tzw. posezonowe czystki. Konie, które się „zużyły” zostaną zastąpione młodymi i zdrowymi. Te, za kilka lat spotka taki sam los. Tak się kręci interes! Przecież emerytura dla konia do dodatkowy i zupełnie niepotrzebny koszt. Dla wielu koni właśnie skończył ostatni sezon w życiu… Moya przepracowała wiele lat w szkółce, w której organizowane są obozy jeździeckie i imprezy jeździeckie.W stajni wiszą zdjęcia z życia stajni. Na kilku z nich Moya z gromadką dzieci. Kiedy dzieciaki wrócą tu za rok na obóz jeździecki – jej już nie będzie. Być może nikt nie zwróci na to uwagi, bo przecież w boksie będzie czekał nowy koń. Może komuś w oku zakręci się łza. Właściciel z pewnością powie dzieciom, że znalazł dla klaczy wspaniały dom na emeryturę. Tak mówią wszyscy bo przecież właściciel stajni to dla dzieci guru. Nigdy nie przyznałby się, że Moya zakończyła swój żywot w ubojni.
Właściciel Moyi nie planował sprzedawać jej po tym sezonie, ale chore nogi już nie pozwalają pracować. Weterynarz zalecił odstawienie konia od pracy. Ale właściciel nie chce utrzymywać konia, na którym nie może zarabiać. Nie szuka kupca, ponieważ nie ma na to czasu – musi pozbyć się konia jak najszybciej. Taką sprzedaż załatwia się z handlarzem zwierzętami rzeźnymi. Szybko i bez zbędnych pytań.
Moya to mądra i grzeczna klacz. Wystarczy dać jej trochę czasu i wróci do formy. Tego czasu nie chce dać jej właściciel, ale z Waszą pomocą możemy ją wykupić!
Potrzebujemy 3400 złotych do 5 grudnia. Niewiele czasu, ale może nam się udać! Prosimy – ratujcie Moyę. Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc!