Jest młodziutka ma zaledwie rok i dziś dostała wyrok. Utrzymująca się biegunka sprawiła, że doszło do wypadnięcia okrężnicy. W tej sytuacji nic nie można zrobić, jedyną szansą na życie jest kosztowna operacja. Właściciela nie stać na leczenie i dlatego zdecydował poddać klacz eutanazji.
A mała jest pełna życia…
Jednak bez tej operacji, która jest konieczna natychmiast nie będzie mogła żyć. Sytuacja jest bardzo trudna. W tej chwili ze względu na koronawirusa mamy ogromne problemy finansowe.
Mamy bardzo duże zadłużenie w lecznicy. Operacja Belindy wygeneruje kolejne 5 tys zł. Tyle jest warte jej życie. To tylko koszt operacji do tego dochodzi koszt pobytu w lecznicy 700 zł za miesiąc i transport do lecznicy 600 zł.
Czy zdołamy do jutra zdobyć taką kwotę? Podejmujemy wyzwanie. Czas koronawirusa powoduje, że nie jesteśmy w stanie reagować na każde zgłoszenie. Przeżywamy to każdego dnia, ale nic nie możemy zrobić.
Jeśli zawalczycie z nami o tą małą cudowną klaczkę jest szansa że jutro dostanie drugie życie.
Ale dlugi w lecznicy powodują że musimy zapłacić od razu za operację i pobyt konia w lecznicy.
Właściciel nie jest złym człowiekiem, dla niego to bardzo trudna decyzja, ale nie ma takich pieniędzy, a klacz bez operacji umrze.
Zrzeknie się praw do niej jeśli sfinansujemy operację. Wtedy Belinda będzie mieszkać w naszym ośrodku.
Jeszcze nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji, że mamy dobę na zebranie środków.
Mimo to próbujemy! Czasami cuda się zdarzają. Musimy zebrać 6300. To bardzo dużo zwłaszcza teraz, ale warto bo przecież to jeszcze dziecko, które niedawno zostało odsadzone od matki.