Pomóżmy Buce. To koń, który był jak dobry, łagodny profesor…
Na stajennej ścianie tablica korkowa, a na niej zdjęcia koni. Wśród nich zdjęcie Buki. Na zdjęciach wygląda bardzo dostojnie. Widzimy dzieci, które na jej grzbiecie uczyły się sztuki jeździectwa. Kiedyś właściciele byli z niej dumni, teraz jest kulą u nogi, bo ma zaawansowane COPD, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.
Wiele razy ogłaszaliśmy, że nasze możliwości są ograniczone. Stajnia nie jest z gumy, brakuje rąk do pracy, środków na utrzymanie koni, i że wykupienie zwierzęcia to dopiero początek drogi. Każde uratowane zwierzę wymaga opieki przez długie lata. Naszych podopiecznych przybywa, stajnia jest przepełniona, a próśb o ratunek mamy coraz więcej. Trudno jednak odmówić pomocy, kiedy poznajemy historię konia, który całe życie był oddany człowiekowi, a spotkał go ostatecznie haniebny los.
Buka ma 18 lat. Całe życie służyła człowiekowi – woziła dzieci na swoim grzbiecie, dopóki mogła. Nikt się nie zastanawiał, co będzie z koniem, gdy podupadnie na zdrowiu. W szkółkach jeździeckich dzieciom mówi się, że koń wyjechał na emeryturę. Jego boks zajmuje nowy, młody i zdrowy. Na stajennej ścianie tablica korkowa, a na niej zdjęcia koni. Wśród nich zdjęcie Buki. Na zdjęciach wygląda bardzo dostojnie. Widzimy dzieci, które na jej grzbiecie uczyły się sztuki jeździectwa. Kiedyś właściciele byli z niej dumni, teraz jest kulą u nogi, bo ma zaawansowane COPD, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Zaczęło się od niewinnego kaszlu i coraz częstszych duszności. W końcu przyjechał weterynarz i postawił diagnozę. Choroba postępowała, a leczenie COPD u koni jest bardzo uciążliwe i kosztowne. Właściciele nie chcą inwestować w konia, z którego i tak nie będzie pożytku. Buka już nie wróci do pracy, więc nie może tu zostać. Dokąd trafi? Wiadomo, tam skąd nie ma już powrotu. Historię Buki poznaliśmy od dziewczyny, która jest trenerką. Zna Bukę od wielu lat. To wspaniała klacz, koń profesor, łagodna, pełna wdzięku. To jednak za mało, aby mogła zostać tu, gdzie spędziła całe życie. Właściciele Buki podjęli decyzję o jej sprzedaży handlarzowi. Konia z COPD nie kupi przecież nikt inny. Dla handlarza nie stanowi problemu choroba Buki. Nie ma ona wpływu na cenę konia w ubojni.
Za to my, jako fundacja, mamy ogromne doświadczenie w leczeniu koni z COPD. Zakupiliśmy inhalator, którym każdego dnia inhalujemy chore konie. W naszej stajni mamy teraz 8 koni z tą chorobą, dlatego nie boimy się przyjąć kolejnego konia, o którego zadbamy i któremu będziemy mogli pomóc.
Życie Buki handlarze wycenili na 4800 zł. Wpłaciliśmy 500 zł zaliczki, aby koń nie zniknął. Resztę musimy zapłacić do końca października.