Herta ma 16 lat i całe swoje życie przepracowała w niemieckiej szkółce jeździeckiej. W zeszłym roku przyjechała do Polski wraz innymi końmi w transporcie do rzeźni. Wtedy Hercie udało się umknąć śmierci. Była zdrowa i mogła jeszcze pracować, dlatego handlarz odsprzedał ją prywatnej osobie. Dostała drugą szanse, jakiej nie dostali jej towarzysze podróży.
Wydawałoby się, że wygrała los na loterii. Nie trwało to jednak długo. Herta oderwana od stada, osamotniona zaczęła chudnąć. Z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Nowy właściciel zrobił badania i okazało się, że to wrzody żołądka. Stres i zmiana żywienia zrobiły swoje. Herta potrzebuje teraz długiego leczenia lekami, które są bardzo drogie. I nagle życie Herty znowu stanęło pod znakiem zapytania. Nowy właściciel nie chce jej leczyć, bo go na to nie stać. Klacz wróci do handlarza, a jej historia zatoczy koło.
Herta ma wspaniały charakter. Jest bardzo rozważna, cierpliwa, to koń profesor, ale widać, że choroba jej dokucza. Jest bardzo apatyczna. Nie wiadomo czy to choroba czy samotność. Jak każdy koń potrzebuje stada, towarzysza. Całe dnie stoi uwiązana na łańcuchu w pomieszczeniu, gdzie jest graciarnia. Za kilka dni przyjedzie po nią handlarz, bo właściciel nie chce podjąć się leczenia. Dla handlarza nie ma znaczenia, że ma wrzody żołądka. Szybko ją wywiezie na ubój, zanim choroba zacznie postępować bardziej.
O Hercie dowiedzieliśmy się od naszego weterynarza, który robił jej gastroskopię. Jeśli ją wykupimy on podejmie się leczenia natychmiast. Właściciel chce za nią 3800 złotych. Nie chce słyszeć o niższej cenie. Albo kupujemy, albo bierze ją handlarz. Daje nam tylko 9 dni na zapłatę. Do 5 marca mamy czas na odkupienie Herty. To bardzo mało czasu, ale może się uda. Chcemy spróbować, bo nie możemy postąpić inaczej. Wierzymy, że pomożecie nam ocalić kolejne końskie życie!