Drodzy Darczyńcy,
Nie wiemy jak słowami wyrazić wdzięczność za Waszą pomoc. Otrzymaliśmy od Was mnóstwo telefonów, sms-ów i maili z ogromem ciepłych słów. Dziękujemy za pomoc finansową ale także tę pomoc niematerialną jaką są słowa pocieszenia, zachęty do dalszego działania i podziwu, że walczymy o los zwierząt pomimo trudności. Dla nas to bardzo ważne, tym bardziej, że na co dzień spotykamy ludzi, którzy nie rozumieją naszych działań. Przepraszamy jeśli komuś nie odpisaliśmy czy nie odebraliśmy telefonu. Ogrom obowiązków czasami nas przerasta. Dlatego wybaczcie kiedy po całym dniu po prostu brakuje siły a rano musimy już być gotowi do działania. Ale zawsze jesteśmy wdzięczni za Państwa pomoc a świadomość, że jesteście z nami powoduje, że mamy siłę działać jeszcze bardziej. To właśnie dzięki Państwu udało nam się spłacić prawie 16 tys. długu a co najważniejsze wykupiliśmy w ostatnim czasie Malinkę i Tosie. Jest w Naszej stajni koło Torunia i dołączyła do stada naszych kucyków.
Jednak problemy z którymi się borykamy sprawiają, że wykupowanie kolejnych koni jest dla nas ogromnym obciążeniem. Mamy bowiem pod opieką prawie 100 koni.
Stoimy przed ogromnym dylematem co robić dalej? Próśb o pomoc dla koni napływa do nas bardzo dużo. Ludzie podsyłają nam zdjęcia zwierząt, które mają wyjechać na ubój. Takie zdjęcia najbardziej grają na naszych emocjach. Tak bardzo trudno jest odmawiać bo wiemy, że odmowa jest jednoznaczna z tym, że koń zostanie stracony w ubojni.
Jak więc postąpić w takiej sytuacji? To pytania, które nieustannie sobie zadajemy. Czy mamy prawo ciągle prosić o pomoc? Każdy wysłany do Państwa list jest dla nas trudny i wstydliwy. Za każdym razem zastanawiamy się czy jeszcze możemy? I gdzie jest granica? Gdybyśmy otrzymywali środki państwowe na utrzymanie zwierząt nie musielibyśmy prosić o pomoc. My możemy dać jedynie nasze ręce do pracy i mnóstwo miłości uratowanym zwierzakom. Ale takich środków nie ma i zapewne długo jeszcze nie będzie. Wierzymy, ze może kiedyś przyjdzie taki czas, że to się zmieni. I ktoś kto jest u władzy pomyśli o losie naszym braci mniejszych. Tymczasem musimy radzić sobie tak jak potrafimy bo nie mamy innego wyjścia.
W ciągu ostatniego tygodnia otrzymaliśmy 6 próśb o pomoc dla koni. Zrobiliśmy tyle ile mogliśmy. Uratowaliśmy małą kucyczkę z bardzo złych warunków bytowych. Jej historię opowiemy w gazetce którą dla Państwa przygotowujemy w lipcu.
Znaleźliśmy nowy dom dla 2 koni których właściciel zmarł, a rodzina chciała sprzedać konie na ubój. To cud, że w ciągu doby znaleźliśmy człowieka, który konie odkupił i zabrał do siebie.
Jest jeszcze Balbina, której zdjęcie otrzymaliśmy kilka dni temu z prośbą o pomoc. Balbina jest bardzo schorowana. Choruje na COPD a właściciel nie chce jej leczyć. Leczenie tej choroby jest kosztowne. Wydawałoby się, że każdy kto decyduje się na posiadanie zwierzęcia powinien się z tym liczyć, ale nie w przypadku właściciela Balbiny. Stała się niepotrzebna, a jej właściciel twierdzi, że jest „ kulą u nogi”. To ulubione powiedzenie ludzi, którzy chcą pozbyć się schorowanych zwierząt. Słyszymy je bardzo często i wtedy narasta w nas gniew, którego nie możemy ujawnić bo dalszej rozmowy już by nie było a los konia byłby przesądzony. Pomimo, że zostało nam jeszcze około 6 tys. długu do spłaty z którym musimy sobie poradzić bo życie zwierząt jest na pierwszym miejscu. Postanowiliśmy więc pomóc Balbince. Chcemy dać jej nowe życie które jest warte 2800 zł.
Wpłaciliśmy 400 zł zaliczki. Właściciel Balbiny poczeka z jej sprzedażą do końca czerwca a między czasie przekonaliśmy go aby pozwolił nam wezwać weterynarza i podać jej steryd który ułatwi jej oddychanie.
Wierzymy, że i ona dołączy do naszego stada.