Kora odeszła w lecznicy dla koni…
Kiedy dostaliśmy zdjęcia Kory od anonimowej osoby pojechaliśmy natychmiast pod wskazany adres. To, że z koniem jest źle nie mieliśmy wątpliwości. Na miejscu nie zastaliśmy nikogo, opuszczone gospodarstwo.Weszliśmy na posesje. Zrujnowane budynki, puste budy przy których zostały tylko stare pordzewiałe miski , łańcuchy i cisza. Zaniepokojony naszą wizytą sąsiad podchodzi do bramy aby sprawdzić czy to nie przypadkiem złodzieje. Mieszka tu od lat, znał właściciela gospodarstwa “dobry człowiek” mówi o nim. Odszedł 2 tygodnie temu temu. Gospodarstwo przejął syn, który mieszka 2 km dalej. Psy i krowę zabrali kilka dni wcześniej, ale w gospodarstwie została klacz. Jest wystawiona na sprzedaż, ale nikt nie chce.Weszliśmy do zrujnowanego budynku. Pajęczyny, brak światła i zaduch. W kącie uwiązana na sznurze stoi klacz, świecą się jej oczy w ciemności. Wyprowadzamy ją z budynku. I w tym momencie pękło nam serce. Starościnka, zaniedbana i wychudzona. Ledwo włóczy nogami. Wzywamy weterynarza i jedziemy do obecnego właściciela. Okazuje się jednak, ze weterynarz był tu kilka dni temu, ten sam którego wezwaliśmy. Zna klacz, bywał tu kiedy żył jeszcze poprzedni właściciel. Klacz ma infekcje dróg rodnych, prawdopodobnie wrzody żołądka i ropne zapalenie w okolicach zębów i policzków. Leczenie jest długie i kosztowne, dlatego właściciel absolutnie nie podejmuje się tego zadania. Zrobił co do niego należy, udzielił podstawowej pomocy, wezwał weterynarza. Więcej nie musi. I więcej nie chce. Chce się pozbyć zanim klacz padnie i będzie musiał zapłacić za odbiór konia do utylizacji. Takie problemy rozwiązuje handlarz i taki jest na nią plan. Dla handlarza jej stan nie bardzo ma znaczenie, byleby żywa dojechała do rzeźni. Nowy właściciel nie chce słuchać o oddaniu konia. Chce ją sprzedać. Rzuca zaporową cenę. Nie realną i nieadekwatną do stanu zdrowia konia. Ostatecznie zgadza się na 2 tys zł ale 500 zł musimy dołożyć abyśmy mogli zabrać ją do lecznicy i zapłacić za Korę na koniec miesiąca. Nie daje nam wyboru. Podpisujemy porozumienie, że spłacimy do końca października i zabraliśmy klacz do szpitala dla koni. Kiedy piszemy dla Państwa tę wiadomość nie mamy jeszcze wyników Kory, ale mamy pewność, że trafiła do dobrych lekarzy. Musimy ją spłacić do końca miesiąca aby mogła zostać pod naszą opieką do końca swoich dni.