Ekspretyzy
Od lat alarmujemy, że konie z Morskiego Oka pracują w przeciążeniu. Ustawa o ochronie zwierząt zabrania przeciążania zwierząt pociągowych i jucznych ładunkiem w sposób oczywisty nieodpowiadającym ich sile i kondycji, i traktuje to jako przestępstwo znęcania się nad zwierzętami. Przeciążenia, o których mowa w ustawie, można pomierzyć dynamometrem lub obliczyć, zgodnie ze wzorami fizycznymi. Poniżej przedstawimy wszystkie ekspertyzy, jakie poruszały temat przeciążania koni na trasie do Morskiego Oka na przestrzeni ostatnich 20 lat. Wyjaśnimy błędy zawarte w tych ekspertyzach i opiszemy tło powstawania ekspertyz, włącznie z powiązaniami osobowymi i finansowymi poszczególnych ekspertów.
Przed prezentacją treści ekspertyz i błędów w nich zawartych należy podkreślić, że żaden zootechnik czy też hipolog nie poradził sobie dotychczas z poprawnym zastosowaniem i przeliczeniem wzorów. Dlatego zaprezentujemy również obliczenia wykonane przez mechaników i fizyków, którzy potrafią poprawnie zastosować wzory i dokonać poprawnych obliczeń. Interpretacja wyników tych obliczeń opiera się na literaturze naukowej z dziedziny zootechniki.
Maciej Jackowski
Były kierownik Katedry Gospodarki Turystycznej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, były wykładowca Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, autor 3 ekspertyz na temat pracy koni z Morskiego Oka, zawierających kardynalne błędy, które do dziś nie zostały sprostowane przez autora.
Podsumowując: wszystkie 3 ekspertyzy Macieja Jackowskiego zawierają liczne błędy obliczeniowe, które dyskredytują całkowicie ich wyniki i tezy wysnute na podstawie tych wyników:
- Autor przyjmuje nierealne dla trasy do Morskiego Oka wartości kątów α (100 i 200), jednak zasadniczą sprawą jest błędne obliczenie siły uciągu S dla takiej geometrii drogi z podjazdem! W celu udokumentowania tego istotnego stwierdzenia prześledzony zostanie sposób wyznaczenia w ekspertyzie siły S, przykładowo dla masy całkowitej wozu 1590kg i masy konia 600kg.
- Jak wynika z drugich stron ekspertyz siłę tę – oznaczoną S’1 – obliczono następująco: S’1=389,55+ 389,55 x 0,174=457,33 N, co oznacza, że do siły tarcia odpowiadającej drodze płaskiej dodano jej wartość pomnożoną przez sinus kąta α (sin 100=0,17365), co jest kardynalnym błędem w świetle elementarnej wiedzy z fizyki i mechaniki. Poprawna wartość tej siły, wyznaczona według zmodyfikowanego wzoru (A3c))*, winna wynieść: S’1=389,55+ (1590+2 x 600) x 9,81 x 0,174=5151,91 N.
- W oryginalnym wzorze występują nie masy tylko ciężary załadowanego wozu oraz koni [kG], a sam wynik otrzymuje się w {kG}. Aby przejść na jednostki układu SI w zastosowanym wzorze musiał pojawić się czynnik 9,81, równy przyśpieszeniu ziemskiemu g.
- Przy poprawnym i bezbłędnym obliczeniu siły S’1, jej wartość jest ponad 10-krotnie większa od obliczonej w ekspertyzach! Burzy to wnioski zawarte w ekspertyzach dr. Jackowskiego oraz pozwala uznać, że wszystkie dalsze uogólnienia tych ekspertyz są także błędne.
- Dr Jackowski zapomniał, że układ ruchowy musi przenosić także masę całego konia a także popełnił rażący błąd przy wyliczaniu siły uciągu zaniżając ją 10-krotnie. Na podstawie błędnych wyliczeń zakonkludował, że nawet 22 pasażerów nie przekraczałoby dopuszczalnych norm pracy koni na trasie do MO, i wezwał do ochrony przed „irracjonalnymi atakami szukających sensacji mediów (wszak wypadki i nieszczęśliwe zdarzenia spotykamy wszędzie)”. Wobec rażącej nieodpowiedzialności tego „eksperta”, który na zebraniu w Dyrekcji TPN nie wahał się pouczać, że tylko znający się na rzeczy powinni zabierać głos, wyrażam protest przeciwko jego dalszemu uczestnictwu w grupie roboczej.
Należy uznać, że wszystkie „ekspertyzy” Macieja Jackowskiego zawierają zasadnicze błędy merytoryczne w obliczeniach, a podane w nich wnioski końcowe o dopuszczalności przewozu nawet do 22 pasażerów na fasiągach do Morskiego Oka są bezpodstawne.
Podkreślenia wymaga również fakt, że Maciej Jackowski nigdy nie sprostował błędów w swoich obliczeniach, a od kilku lat uczestniczy w przedsezonowych badaniach koni i spotkaniach w TPN jako przedstawiciel furmanów.
Dr inż. Władysław Pewca
Inżynier elektryk, specjalizujący się m.in. w ocenie zwarciowej wytrzymałości mechanicznej uzwojeń transformatorów, emerytowany pracownik oddziału łódzkiego Instytutu Energetyki, członek miedzynarodowych stowarzyszeń i uczestnik wielu zagranicznych konferencji.
Inżynier elektryk, specjalizujący się m.in. w ocenie zwarciowej wytrzymałości mechanicznej uzwojeń transformatorów, emerytowany pracownik oddziału łódzkiego Instytutu Energetyki, członek miedzynarodowych stowarzyszeń i uczestnik wielu zagranicznych konferencji.
Fundacja Viva! wiedząc o istniejących błędach w „ekspertyzach” dra Jackowskiego zleciła w 2013 roku Władysławowi Pewcy przeliczenie przeciążeń, jakim poddawane są konie na trasie do Morskiego Oka.
Dr inż. Władysław Pewca przyjął w swoich obliczeniach, za deklaracją furmanów i Tatrzańskiego Parku Narodowego, że każdy z wozów waży 540 kg, choć jednocześnie wnioskował o komisyjne ważenie wozów, ponieważ deklaracja ta wydawała się być nierealna. Błąd w jego ekspertyzie jest więc niezawiniony i wynika jedynie z braku poprawnych danych, na co sam autor zwracał uwagę podkreślając, że wozy należy zważyć komisyjnie.
Analiza obciążenia mechanicznego koni na trasie turystycznej do Morskiego Oka z 2013 roku wykazała, że na całym jej odcinku zwierzęta pracują z dużym uśrednionym uciągiem przekraczającym znacząco (o blisko 50%) uciąg normalny (bezpieczny), a w niektórych miejscach tej trasy muszą one rozwijać ekstra duży uciąg, przekraczający nawet o 160% uciąg normalny. Z tego względu, a także i z tego powodu, że przejazd jest realizowany w krótkim czasie (pod górę średnio około godziny), pracę koni na tej trasie należy uznać za ekstremalnie ciężką. Dlatego autor opracowania wzywał TPN do zweryfikowania w trybie pilnym dopuszczalną liczbę przewożonych pasażerów na jednym fasiągu.
W kolejnej ekspertyzie z 2014 roku dr hab. Władysław Pewca zastosował pomiary geodezyjne, wykonane we wrześniu 2014 roku przez mgr inż. Jacka Mierczyńskiego z pracowni Pro Geo, co pozwoliło na jeszcze bardziej dokładną ocenę pracy koni na trasie do Morskiego Oka. Wciąż jednak Tatrzański Park Narodowy nie doprowadził do ważenia wozów, a więc ekspert po raz kolejny w obliczeniach wykorzystał deklarację furmanów, jakoby wozy miały ważyć 540 kg.
Po wyliczeniach z zastosowaniem nowych danych ekspert po raz kolejny potwierdził, że konie na trasie do Morskiego Oka pracują w przeciążeniu. Ponadto ekspert podkreślał, że dopuszczenie przez TPN do wykonywania kursów w dół kłusem również powoduje przeciążenia, a co za tym idzie – stanowi przestępstwo znęcania się nad zwierzętami.
Wnioski:
- rozpatrywana trasa charakteryzuje się dwoma długimi, ostrymi podjazdami, obejmującymi blisko 80% jej długości. Przy takim profilu trasy nieuwzględnianie jej rzeczywistego nachylenia, a jedynie posługiwanie się nachyleniem uśrednionym jest błędem. Z tego też powodu należy uznać, że ekspertyza dr. hab. Ryszarda Kolstrunga prezentuje niedoszacowane rzeczywiste uciągi koni na rozpatrywanej trasie turystycznej i nie jest miarodajna dla oceny obciążenia koni na trasie do Morskiego Oka
- podane w pracy wyniki obliczeń wykazały, iż na przeważającej części podjazdów do Morskiego Oka uciąg rzeczywisty koni jest znacznie większy od nominalnego, przy którym koń może pracować długotrwale bez uszczerbku na zdrowiu. Na dość długich odcinkach trasy przekroczenie tego uciągu wynosi ok. 20%–80%, co wskazuje na potrzebę dalszego znacznego ograniczenia liczby przewożonych turystów ponad obecne uregulowania TPN (12 osób „w górę” i 15 osób w dół)
- podany powyżej wniosek staje się tym bardziej zasadny, jeżeli przy ocenie stanu przeciążenia koni uwzględnić istnienie na rozpatrywanej trasie do Morskiego Oka ostrych zakrętów. Można ocenić, że z tego powodu przeciążenie wzrasta na zakrętach o dodatkowe 10%–15%
- mając na uwadze istotę zjawisk fizycznych występujących przy zjeździe wozu „z góry” od Morskiego Oka, oczywistym jest, że pojazd będzie w tych warunkach staczał się samoistnie wzdłuż opadającej drogi. Jeżeli koń lub woźnica za pomocą hamulca nie będzie wywierał żadnego wpływu mechanicznego na poruszający się pojazd (tzn. koń biegłby „równo” ale niejako bok wozu), to fasiąg będzie poruszał się ruchem jednostajnie przyśpieszonym, przy którym zwiększająca się prędkość może grozić wypadkiem, groźnym w skutkach zarówno dla koni, jak i turystów. Aby tego uniknąć, konieczne jest wytworzenie przez woźnicę siły hamującej i jeżeli jej źródłem pozostanie tylko koń, to jasne jest z punktu fizycznego, że jego obciążenie będzie nawet większe niż podczas ciągnięcia wozu „pod górę”, gdyż będzie on musiał niwelować w skutkach nie tylko energię potencjalną zaprzęgu zjeżdżającego z góry, ale także jego energię kinetyczną. To, że w takiej sytuacji obciążenie koni jest większe niż przy podjeździe, można też stwierdzić na podstawie danych pomiarowych (tętno pracy serca konia). Jak wynika z wykresu, załączonego do publikacji dr. wet. Marka Tischnera z 2012 roku, tętno konia przy zjeździe z Morskiego Oka jest znacznie większe niż podczas ciągnięcia wozu pod górę. Potwierdza to również wcześniejszy wniosek, że obciążenie pracą podczas drogi w dół jest większe, niż podczas drogi do góry
Dr hab. Ryszard Kolstrung
Zootechnik, hipolog, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
Ryszard Kolstrung stworzył w 2013 roku ekspertyzę zootechniczną i obliczył przeciążenia jakim poddawane są konie na trasie do Morskiego Oka. Jednocześnie Fundacja wciąż postulowała, by TPN zarządził komisyjne ważenie wozów, ponieważ deklarowana przez furmanów waga 540 kg wydawała się być nierealna. TPN nie wyrażał jednak chęci zważenia wozów, przez co nie mając innych danych dr Kolstrung zastosował w swojej ekspertyzie wagę wozie na poziomie deklarowanym przez furmanów. Do obliczeń, podobnie jak dr Pewca, Kolstrung zastosował profil trasy wytyczony na podstawie danych z serwisu GeoContext.
Z obliczeń wynikało, że konie są przeciążone i należy je odciążyć. TPN w wyniku negocjacji w Ministerstwie Środowiska zadecydował o zmianie regulaminu przewozów konnych do Morskiego Oka. Od 2014 roku wozem do góry może jechać 12 pasażerów i furman. Do tego TPN w regulaminie dopisuje 5 dzieci do 4 roku życia, czyli nawet 100kg plus nieograniczoną ilość bagaży (w tym wózki dziecięce), co w oczywisty sposób przeczy tezie z ekspertyzy dotyczącej granicznej dopuszczalnej wagi pasażerów. W tej sytuacji należy założyć, że przy maksymalnym dopuszczalnym regulaminem załadunku TPN dopuścił do przeciążania zwierząt zgodnie ze stanem wiedzy na wiosnę 2014 roku.
Jesienią 2014 organizacjom ochrony zwierząt udało się doprowadzić do postulowanego od lat ważenia wozów i badania realnych sił uciągu siłomierzem. Ponieważ te dwa badania i ich wykonanie są niezwykle istotne dla omówienia kolejnej ekspertyzy dra Kolstrunga – omówimy je tu szerzej. Pomiary zostały wykonane w obecności Beaty Czerskiej (prezeski Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami), Anny Plaszczyk (Fundacja MRNRZ Viva!), Łukasza Janczego (Tatrzański Park Narodowy), Ryszarda Kolstrunga (Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie) przez firmę Eldex.
Pomiary wagi wozów wykonano na Palenicy Białczańskiej 23 października 2014 roku. Pomiary oporu toczenia wozu wykonano podczas jednego przejazdu wozu parokonnego na trasie Palenica Białczańska-Włosienica, na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Pomiary rozpoczęto od komisyjnego ważenia wozów, podczas którego obecne były media. Ważenie pierwszego wozu wykazało, że waży on 798 kg, podczas gdy fiakrzy podawali wagę wozu jako 540 kg. Dla takiej, deklarowanej przez furmanów wagi wozu wykonywane były wszystkie teoretyczne ekspertyzy przeciążeń koni na tej trasie.
Po zakończeniu ważenia 3 przykładowych wozów (na ważenie wszystkich nie było tego dnia czasu przez ponad dwugodzinne spóźnienie wozaków) pracownicy firmy Eldex rozpoczęli montaż dynamometru do wozu parokonnego. Po ponad godzinie okazało się, że czujnika nie da się podłączyć do najcięższego z wozów. Wozacy protestowali przy każdym rozwiązaniu proponowanym przez pracowników firmy Eldex. Czujnik udało się ostatecznie zamocować do najlżejszego wozu, zważonego tego dnia, ale dopiero po wymianie dyszla na dłuższy. Wóz z dłuższym dyszlem i aparaturą pomiarową ważył 702 kg. Następnie zważono wóz z pasażerami. Na wozie, zgodnie z regulaminem, siedziało 12 dorosłych osób (w większości szczupłych, czyli takich, które na tej trasie z reguły wybierają wędrówkę, a nie przejazd wozem). Tylko jedna z osób jadących wozem miała bagaż. Na wozie nie było również żadnych dzieci ani wózków, które regulamin pozwala zabrać “nadprogramowo” na tej trasie. 12 pasażerów i fiakier (najlżejszy pracujący tego dnia na tej trasie) oraz bagaż jednej z osób i aparatura pomiarowa to 1066 kg. Konie, które ciągnęły wóz (oznakowany tabliczką 47JM) należały do MM i ważyły, wg. oszacowania hipologa, dra Kolstrunga (650kg lewy, 730kg prawy) łącznie: 1380 kg.
Pomiar oporów toczenia wozu odbył się w sposób niepoprawny i nie powinien być brany pod uwagę w sporządzaniu kolejnych ekspertyz na temat pracy koni. Podsumowując:
- czujnik pomiarowy zamocowano nieprawidłowo – bo do tylnej osi wozu a z drugiej strony, za pomocą cięgna pasowego, podczepiono do orczycy. Obecny przy montażu czujnika dr Kolstrung nie wniósł żadnych zastrzeżeń, chociaż cała literatura hipologiczna uznaje za prawidłowe umiejscowienie go pomiędzy hakiem wozu a orczycą. W rzeczywistości, zastosowany sposób montażu czujnika uniemożliwił prawidłowy pomiar, powodując powstanie tarcia między podwoziem a cięgnem pasowym
- użyty do pomiarów oporu wozu czujnik firmy Sensocar model S- 2B o zakresie pomiaru 6000 kg (dokładność +/- 2 kg) był przewymiarowany, w wyniku czego zmierzone na trasie do Morskiego Oka w dniu 23.10.2014r siły uciągu mieściły się poniżej zakresu pomiarowego czujnika, co znacząco wpływało na błąd pomiaru
- określony przez firmę Eldex na 30% błąd pomiaru, uzasadniony stwierdzonym występowaniem tarcia między cięgnem pasowym a przednią osią wozu (podczas przejazdu układ pomiarowy monitorowała kamera GoPro) wskazywał na tzw. błąd gruby, zwany inaczej błędem metody, dyskwalifikując wykonany pomiar w całości . Należy podkreślić, że analiza błędów jest integralną częścią każdego pomiaru i należy do standardowych procedur związanych z jego metodologią
- wykonujący pomiar inżynierowie z firmy Eldex, obok wykresu pomierzonej siły oporu wozu sporządzili drugi wykres, nazwany przez nich HIPOTETYCZNYM, na którym opór wozu został powiększony o 30%. W treści notatki dodanej ponad wykresami podano uwagę o przyczynach błędu oraz propozycję odmiennego sposobu wykonania nowego pomiaru
- Opinia sporządzona dla TPN w dniu 26.10.2014 roku przez mgr inż. Beatę Czerską wskazywała na nieprawidłowości w układzie pomiarowym i konieczność powtórzenia pomiarów, a wykonawca pomiarów oszacował wielkość błędu pomiaru na 30%
Błędy pomiaru opisała szczegółowo mgr inż. Beata Czerska w opracowaniu
Ocena sposobu wykonania pomiarów masy wozu oraz sił uciągu koni z Morskiego Oka wraz z wnioskami
Beata Czerska i Anna Plaszczyk w ciągu tygodnia po pomiarze spotykają się z przedstawicielami firmy Eldex i dyrektorem TPN. Eldex przyznaje, że pomiar został wykonany z błędem metody. Firma twierdzi, że błąd wynosi co najmniej 30% (porównując do badania wykonanego przez firmę w innym dniu, w którym to udało się zamocować czujnik do orczycy). Mimo to firma przekazuje wynik błędnego pomiaru dyrektorowi TPN, a ten zleca stworzenie na jego podstawie kolejnej ekspertyzy.
Ignorując informację o zaniżonych rezultatach pomiaru oporu wozu i o 30% błędzie ich wykonania, w dniu 5.11.2014 roku hipolog R. Kolstrung sporządził ocenę pomiarów mającą na celu cyt. „ustalenie wysiłku koni pracujących w omawianych wozach i określenie, czy praca w tych warunkach powoduje ich nadmierne obciążenie”.
Co niezwykle istotne, choć w 2013 roku dr Kolstrung uznał, że konie są przeciążone, to w 2014 roku już przeciążenia nie dostrzegał. Dlaczego powinien, zgodnie z logiką, je zobaczyć? Otóż w swojej ekspertyzie z 2013 roku zakładał, dając wiarę oświadczeniu furmanów, że wozy ważą 540 kg. Tymczasem komisyjne ważenie pokazało, że wozy są nawet o 250 kg cięższe od deklaracji furmanów. W badaniu tym okazało się też, że pasażerowie ważą więcej, niż założenia i dysponował też dokładnym profilem trasy, pomierzonym przez uprawnionego geodetę. Zgodnie z zasadami logicznego myślenia wyniki otrzymane po przeliczeniu oporów toczenia, uzyskanych w badaniu dynamometrem, z siłą samoprzenoszenia koni, otrzymany wynik nie mógł odpowiadać prawdzie z zestawieniu z poprzednią ekspertyzą.
dr Piotr Pawłowski
Fizyk i pracownik Polskiej Akademii Nauk na prośbę mgr inż. Beaty Czerskiej zapoznał się z dokumentacją dotyczącą pomiaru sił oporu wozu w dniu 23.10.2014 roku oraz z oceną tych pomiarów wykonaną przez prof. Ryszarda Kolstrunga w opracowaniu z dnia 05.11.2014. Po zapoznaniu się z tymi dokumentami sporządził wybitną opinię, obnażającą błędy dr. hab. Ryszarda Kolstrunga. Opinia została przez autora przesłana do TPN w sierpniu 2016 roku i do dziś pozostała bez odpowiedzi. Kluczową konkluzją jest stwierdzenie, że wyniki pomiarów wykonanych w dniu 23.10.2014 r. przeczą podstawowym prawom fizyki, nie są więc wiarygodne i z punktu widzenia zasad prowadzenia pomiarów fizycznych nie przedstawiają rzeczywistej wartości, ani nie uprawniają do wyciągania wniosków.
Wnioski:
- Wyniki pomiarów wykonanych w dniu 23.10.2014 r. przeczą podstawowym prawom fizyki, nie są więc wiarygodne i z punktu widzenia zasad prowadzenia pomiarów fizycznych nie przedstawiają rzeczywistej wartości, ani nie uprawniają do wyciągania wniosków.
- Analiza niezbędnego wysiłku koni na trasie do Morskiego Oka pokazuje, że norma sił uciągu na poziomie 13% ciężaru konia, wskazana przez prof. Kolstrunga, jest przekraczana nawet przy zaniedbaniu oporów ruchu. Poważne przekroczenie normy siły uciągu występuje na blisko 3-kilometrowym odcinku końcowym trasy. Należy rozważyć taką organizację transportu, aby przynajmniej na tym odcinku ruch był ograniczony do lekkich powozów/bryczek.
mgr inż Beata Czerska
Absolwentka Politechniki Łódzkiej i prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jako pierwsza już w 2012 roku dostrzegła kardynalne błędy w ekspertyzie dr Macieja Jackowskiego. Jej uwagi wówczas zostały zbagatelizowane przez TPN. Współpracowała z dr inż. Władysławem Pewcą w 2013 roku i 2014 roku, wykonując obliczenia do wykonania wykresu sił uciągu wzdłuż drogi do Morskiego Oka. Na jej prośbę uprawniony geodeta mgr inż. Jacek Mierczyński z firmy Pro Geo sporządził profil trasy do Morskiego Oka, co umożliwiło sporządzenie charakterystyki uciągu wzdłuż drogi do Morskiego Oka. Jako członek komisji badającej konie z Morskiego Oka w 2012 roku złożyła wniosek o badania ortopedyczne koni, w szczególności tych, u których rok wcześniej wykryto takie problemy, a które podczas badania wykonywanego przez dr wet. Marka Tischnera nie były oceniane w ruchu ani w żaden innych sposób nie był badany przez niego ich narząd ruchu. Opracowywała statystykę wymian koni w latach 2012- 2014 tj. do czasu gdy TPN zaczął odmawiać udostępnienia danych rzekomo „osobowych”. Uczestniczyła w pracach Rady ds. koni z Morskiego Oka przy TPN i była obserwatorem podczas pomiarów oporu wozu na drodze do Morskiego Oka w dniu 23.10.2014 roku.
Z racji posiadanego wykształcenia i wiedzy dot. metrologii w dniu 26.10.2014 roku sporządziła rzetelną ocenę pomiarów wykonanych w dniu 23.10.2014 roku, wnioskując o ich powtórzenie z uwagi na istotne błędy w układzie pomiarowym. Sporządziła wyliczenia, zgodnie z którymi należy odciążyć wozy o blisko tonę (zgodne z tablicami z Podręcznika inżynierskiego w zakresie inżynierii lądowej i wodnej Tom 1, prof. Bryły z 1927 roku). W roku 2016 napisała opracowanie pt Ocena błędów wykonania i opracowania wyników pomiaru wozu uzyskanych podczas eksperymentalnego przejazdu w dniu 23.10.2014 roku na trasie do Morskiego Oka, w którym wskazywała na błędy w ocenie pomiarów wykonanej przez zootechnika dr hab. Kolstrunga, manipulowanie wynikiem pomiarów poprzez podwyższenie wartości o 30% oraz niemożność dokonywania wyliczeń pracy wykonanej przez konie na podstawie tego pomiaru. Zasadność jej zarzutów potwierdził biegły w postępowaniu karnym prowadzonym przez Prokuraturę Rejonowa w Limanowej.
- “Oficjalne pomiary wykonane 23.10.2014”, Eldex, 2014
- “Ocena sposobu wykonania pomiarów masy wozu oraz sił uciągu koni z Morskiego Oka wraz z wnioskami”, mgr inż. Beata Czerska, 2014.
- “Ile osób/kilogramów należy zdjąć z wozu?”, mgr inż. Beata Czerska, 2014
- “Analiza mocy mechanicznej wydatkowanej przez konie”, mgr inż. Beata Czerska, 2014
- “Oświadczenie Beaty Czerskiej”, mgr inż. Beata Czerska, 2014
- “Odpowiedz na uwagi profesora Kolstrunga”, mrg inż. Beata Czerska, 2014
- “Stanowisko w sprawie opinii p prof. R. Kolstrunga i mgr inż. Beaty Czerskiej”, TTOnZ, 2014
- “Asfalt przemówił w sprawie przeciążenia koni pracujących na trasie do Morskiego Oka”, mgr inż. Beata Czerska, 2016
- “Analiza porównawcza błędów wykonania oraz opracowania wyników pomiaru oporu wozu wraz z oceną przeciążeń, jakim poddano konie podczas eksperymentalnego przejazdu w dniu 23.10.2014 roku na trasie do Morskiego Oka”, mgr inż. Beata Czerska, 2016
- “Analiza mechaniczna obciążeń koni ciągnących sanie na trasie do Morskiego Oka“, mgr inż. Beata Czerska, 2019
Prof. Andrzej Elżanowski
Miażdżącą krytykę na temat opracowania dr hab Ryszarda Kolstrunga opublikował również prof. Andrzej Elżanowski, zoolog i członek PAN i Polskiego Towarzystwa Etycznego. Profesor podkreśla, że wyliczenia organizacji ochrony zwierząt i dr Kolstrunga nie różnią się w warstwie wyników tylko w ich interpretacji. Jednak hipolog pisząc że praca na poziomie 152% siły normalnej jest przeciążeniem dopuszczalnym nie podaje żadnego naukowego źródła tej tezy. – Wykorzystanie koni do ciągnięcia wasągów z turystami ma mieć zdaniem dr Ryszarda Kolstrunga „również uzasadnienie w tradycji tego regionu będąc zgodnym z regionalnym folklorem” – pisze prof. Andrzej Elżanowski – Czyżby górale, którzy rozpoczęli ok. 1989 roku biznes jako wozacy, naśladowali jakiś pradawny zwyczaj swoich przodków? Jeżeli nie, to łączenie tej działalności z folklorem jest równie absurdalne jak teza o ewolucji stwarzającej konie doskonale przystosowane do spełniania ludzkich potrzeb. Aby czytelnik nie miał wątpliwości, po co dr hab. Kolstrung trudził się wyliczeniami „opartymi tylko na faktach”, opinia kończy się zdaniem:
„W żadnym przypadku nie można dopuścić do likwidacji tej bardzo dobrze wpisującej się w tradycją i otoczenie formy działalności gospodarczej górali”
Dr hab. Grzegorz Cieplok
Wyliczenia „ekspertów” na początku 2016 roku zweryfikował dr hab. inż. Grzegorz Cieplok, prodziekan Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Organizacje ochrony zwierząt przez wiele lat alarmowały, że ekspertyzy nie są rzetelne, ale Tatrzański Park Narodowy nigdy nie zrobił nic, żeby te monity zweryfikować. Jednak nawet po weryfikacji wyliczeń przez specjalistę pracownicy Parku odmówili usunięcia ze strony internetowej TPN wadliwych ekspertyz i ponownej analizy danych na temat pracy koni.
Okazało się również, że ekspertyza dr. hab. Ryszarda Kolstrunga z 2014 roku o rzekomym dobrostanie zwierząt pracujących na trasie do Morskiego Oka jest co najmniej przedwczesna, choć wyliczenia wykonane przez naukowca są poprawne. Jak to możliwe? Otóż profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, Ryszard Kolstrung, posłużył się w niej pomiarem obarczonym tak zwanym grubym błędem metody, sięgającym 30%. Grzegorz Cieplok z AGH podkreślał, że badanie to dało wyniki kompletnie nierealne. – Tam była zła technika pomiarowa – tłumaczył Grzegorz Cieplok – Taki pomiar poprawnie wykonany powinien dać błąd pomiaru rzędu ułamka procenta. Ja bym tego jako materiału badawczego nie przyjął, a obliczenia oparte na tym pomiarze trzeba odrzucić – podkreślał ekspert Akademii Górniczo-Hutniczej.
Biegły sądowy mechanik – opinia z postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Limanowej
Już w momencie sporządzania przez hipologa z tytułem profesora nadzwyczajnego opinii na zlecenie TPN w 2014 roku wiadomo było, że będzie ona obarczona poważnymi błędami, ponieważ pomiary, wykonane jesienią 2014 roku zostały wykonane z rażącymi nieprawidłowościami. Mimo, że wielokrotnie alarmowaliśmy o tym dyrektora TPN, Szymona Ziobrowskiego, ten twierdził, że nie mamy racji. Pod koniec 2017 roku do Prokuratury Rejonowej w Limanowej wpłynęła opinia biegłego sądowego mechanika, który miał ocenić poprawność obliczeń, na podstawie których TPN dozwala na przewóz na trasie do Morskiego Oka 12 osób dorosłych, 5 dzieci i bagaży. Po zadaniu biegłemu dodatkowych pytań i wpłynięciu do PR opinii uzupełniającej w 2018 roku potwierdziły się zarzuty Fundacji Viva! i TTOnZ, że TPN opiera regulamin przewozów na błędnych obliczeniach swojego eksperta.
Prokuratura Rejonowa w Limanowej wyraziła zgodę na upublicznienie fragmentów opinii, nie zezwalając nam jednak na ujawnienie imion i nazwisk osób, których opinia dotyczy, bez ich zgody. Zgodę taką otrzymaliśmy od dr. Władysława Pewcy, który sporządził dwie opinie na nasze zlecenie, oraz od mgr inż. Beaty Czerskiej, która przeprowadziła liczne analizy w zakresie nieprawidłowych pomiarów i obliczeń.
Biegły sądowy stwierdza, że ekspert TPN popełnił w swojej opinii z 2014 roku szereg błędów:
- do sporządzenia opinii przyjął wagę wozu 702 kg, podczas gdy jeden ze zważonych wozów był znacznie cięższy – ważył 798 kg, co oznacza, że wartości sił potrzebnych na wyniesienie wozu z obciążeniem na wysokość 325 m oraz oporu toczenia będą większe niż obliczone dla lżejszego wozu, czyli użycie do obliczeń cięższego wozu będzie zwiększało ewentualne przeciążenie
- badanie oporów toczenia wozu, wykonane jesienią 2014 roku, na którym ekspert TPN oparł swoją analizę, było wykonane z grubym błędem metody, czyli w sposób nieprawidłowy, co szczegółowo opisała w swojej opinii mgr inż. Beata Czerska. O tym, że pomiary te były nieprawidłowe i nie można na ich podstawie wyciągać żadnych wniosków, a tym bardziej formułować regulaminu, wielokrotnie informowaliśmy zarówno dyrektora TPN, jak i opinię publiczną
- podczas obliczeń ekspert TPN przyjął błędne (zaniżone) dane dotyczące nachylenia drogi. Autor także pozostawił bez komentarza fakt pracy koni podczas zjazdu z góry
- zjazd jest również energochłonny dla konia, ponieważ podczas zjazdu w dół wykonuje pracę wynikającą z przemieszczania siebie, oraz pracę wynikającą z hamowania wozu w celu utrzymania jego stałej prędkości jazdy. Pomimo zastosowania w wozach hamulców hamowanie na całej długości trasy w dół nie jest realizowane. W praktyce hamulce używane są tylko na najbardziej stromych odcinkach zjazdu, a przy mniejszych spadkach wóz hamowany jest przez konie. Zatem praca wykonywana przez konie przy zjeździe powinna być również uwzględniona przy szacowaniu całkowitej wykonywanej przez nie pracy
- opinia dr. Władysława Pewcy i eksperta TPN z 2013 roku są prawidłowe pod względem obliczeń, ale w obliczeniach przyjęli oni wówczas nieprawidłową, znacznie zaniżoną wagę wozu. Chcemy tu podkreślić, że błędne założenie nie powstało z winy naszego eksperta, ale z faktu, że furmani i TPN zadeklarowali, że wozy ważą 540 kg. Dopiero po komisyjnym ważeniu wozów jesienią 2014 roku na wadze z homologacją okazało się, że są one cięższe od deklaracji furmanów nawet o około 250 kg
Co wynika z opinii biegłego? Można na jej podstawie stwierdzić, że Fundacja Viva! i Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami od lat opierają swoje wnioski dotyczące pracy koni na trasie do Morskiego Oka na faktach i mają co do nich rację. Ponieważ opinie dr. Władysława Pewcy i eksperta TPN z 2013 roku były poprawne obliczeniowo, a jedynie posiadały nieprawidłową wagę wozu – mgr inż. Beata Czerska już w 2014 roku zastosowała te same wzory do obliczeń, ale podstawiła do nich poprawne dane. Dzięki temu uzyskaliśmy poprawny wynik obliczeń, który wskazuje, że konie, zgodnie z regulaminem TPN, do góry ciągną o około tonę za dużo, czyli pracują w ogromnym przeciążeniu
Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego zna treść opinii biegłego od kilku miesięcy. Prokuratura Rejonowa w Limanowej udostępniła ją zimą tego roku Ministerstwu Środowiska, a to poprosiło dyrektora parku o wyjaśnienia. Dyrektor Ziobrowski nie tylko nie usunął nieprawdziwej ekspertyzy ze strony TPN i nie zmienił regulaminu, dostosowując go do możliwości zwierząt, to jeszcze wciąż posługuje się nieprawidłową opinią swojego eksperta. Co najbardziej bulwersuje – mając wiedzę o licznych skandalicznych błędach w ekspertyzie hipologa z 2014 roku – przesłał ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, do którego złożyliśmy skargę na niezgodność regulaminu TPN z przepisami ustawy o ochronie zwierząt, jako dowód na prawidłowe unormowanie pracy koni na trasie do Morskiego Oka